...
-było by super
Karcił sie w myślach,czemu nie potrafił powiedzieć mu,że nadal go kocha?
Czemu znowu okłamywał samego siebie?
To proste,był głupi i tyle.
- No cóż,cieszę się ,że jesteś
Marszczył brwi,wciąż był zamyślony ale potrafił robić dwie rzeczy na raz.
Offline
Westchnął ciężko,oparł głowę o jego ramie,zamknął oczy gładząc go po plecach. Delikatnie musnął wargi mężczyzny nie dając po sobie poznać ,że to co teraz zrobi,będzie dla niego ważne.. pocałunek. Niby nic a jednak potrzebował tego.. głównie od niego
Offline
Kiedy poczuł jego usta na swoich wargach, przytrzymał delikatnie jego głowę i pogłębił pocałunek. Tak bardzo za nim tęsknił... Jego miłość do chłopaka nie zmniejszyła się ani na jotę i poprzysiągł sobie, że już nigdy go nie zostawi... drugi raz by tego chyba nie zniósł.
Offline
Wplutł swoje palce w jego włosy rozwiązując mu tym samym warkocz.. Wolał go gdy miał je rozpuszczone, Z każdą chwilą całował go coraz namiętniej czując się jak w niebie przy jego obecności,przy jego dotykuu.. czy też kuszącym zapachem drogich perfum które tak uwielbiał. Rozkoszował się każdym calem dawanej mu rozkoszy,niby zwykłe pocałunki a były ważniejsze niż król Rivii którego szanował.. do czasu.
Offline
Zamruczał cicho w jego usta, oddając się pocałunkom, odwzajemniał je z równą namiętnością. Jego usta, jego zapach, jego dotyk... tak bardzo to wszystko kochał. Trzymając w objęciach jego kruche ciało, miał wrażenie, że śni, albo cofnął się do przeszłości. Jeśli tak, najlepiej, żeby ta chwila trwała wiecznie. Dłonie błądziły po jego koszulce, aż w końcu zawędrowały pod materiał.
Offline
Wydawał z siebie ciche mruknięcia. Ocierał się delikatnie pośladkami o jego krocze.Pieścił językiem wnętrze jego ust.
Śnił?.. To znowu była jego głupia fantazja? od dawna pragnął znów czuć go przy sobie. A sama myśl ,że ten będzie go uczył potęgowała napięcie i podniecenie jakie w sobie kłębił,nerwowo przeczesywał jego włosy aż w końcu pozbył się jego koszulki.Zaparło mu dech,był bardziej umięśniony niż pamiętał.. czy ten leń zaczął znowu ćwiczyć? pominął to całując go nadal z zachłannością.
Offline
Błądził dłońmi po jego plecach fascynując się gładkością jego skóry. Językiem wychodził mu na spotkanie.
Różnił się zupełnie od innych wiedźminów jakich znał. Tamci byli dobrze zbudowanie a ich ciało było całe poznaczona bliznami po ciągłych walkach, natomiast chłopak miał szczupłą sylwetkę a jego skóra była gładka jak jedwab, wyglądał też zdecydowanie młodziej od innych przedstawicieli tej profesji. No i był jedynym wiedźminem, który zapałał sympatią do demona, która przerodziła się w coś znacznie większego.
Offline
Powzdychiwał i zassał jego język.
Rzeczywiście różnił się,był młodszy i mimo,że dręczony ciągłymi treningami nie przybierał na formie,ran też nie miał,dbał o siebie jak najlepiej potrafił. Był wręcz zbytnio zadbany co inni uważali za dziwne.Kochał mężczyznę,nie wiedząc czemu. Ale na początku ich znajomości nie cierpiał go do puki nie zobaczył go nagiego pod prysznicem.. to było nie chcący ale mimo to urzekł go. Sposób w jaki na niego patrzył,a potem po kolacji u króla wszystko się zmieniło,dosłownie wszystko..
Udawał,bez dusznego bo mu kazano..
Sposób w jaki był dotykany przyprawiał go o dreszcze,jego chłodne palce tak zręcznie badały jego plecy
Offline
Jęknął przeciągle wbijając lekko pazury w jego plecy, starając się zrobić to na tyle delikatnie, by nie zranić jego pięknego ciała.
Świat zewnętrzny powoli odpływał i całą świadomość skupił tylko na nim i jak zawsze chciał mu dostarczyć tyle przyjemności ile tylko potrafił. Zdjął mu koszulkę i delikatnie przesuwał dłonie po jego ciele, badając zręcznymi palcami każdą nierówność. Nie szukał już jakiejkolwiek skazy, czym zwykle kierowała jego ciekawość, wiedział, że ciało chłopaka jest doskonałe w każdym calu. Zachwycał się miękkością i gładkością skóry. Tak, tego mu właśnie brakowało- jego obecności i dotyku. Wcześniej bał się, że kiedy go odnajdzie ten go odrzuci, w końcu zostawił go na tak długo, jednak niesłusznie. Jego miłość wciąż była taka sama jak przedtem, może nawet większa, czuł to w każdym dotyku wiedźmina.
Offline
Oddychał ciężko.Zjechał pocałunkami na szyję Demona,pieścił każdy jej skrawek,pazurami chaczył o jego sutki za które po obcałowaniu ramion zaraz się zabrał.
Wiedział,że ich spotkanie nie będzie długo trwało,mężczyzna będzie miał swoje sprawy.. w końcu.. jest nauczycielem a to nie stosowne by,nauczyciel i uczeń.. to oczywiste
Offline
Jego oddech przyspieszył, kiedy chłopak zaczął całować jego szyję, ramiona i sutki. Przymykał oczy z rozkoszy skupiając się na jego dotyku, głowę odchylił do tyłu i zacisnął palce na jego ramionach.
Nie to nie mógł być sen, doskonale czuł jego dotyk... ale z drugiej strony było to zbyt piękna, aby mogło być realne, tak jakby czar tego wszystkiego miał zaraz prysnąć jak za dotknięciem jakiejś magicznej różdżki, w które i tak nie wierzył... to jednak naprawdę był on, jego Eliot i właśnie dostarczał mu rozkoszy i nie dopuszczał do siebie myśli o tym, że to się kiedyś skończy.
Offline
Pochwycił jego sutek w zęby i zassał delikatnie, tak bardzo tęsknił za smakiem jego ciała.
Powoli zsunął jego spodnie,z wdziękiem i zręcznością godną wiedźmina. Wpatrywał mu się w oczy.
- mój Demonek wrócił.. co?
Przejechał palcem wzdłuż jego policzka z tym swoim paskudnym uśmieszkiem.
Offline
Ujął delikatnie jego w twarz w swoje dłonie, wpatrzył się głęboko w jego oczy.
- Tak wróciłem... do Ciebie, bo Cię kocham i już nigdy więcej Cię nie zostawię na tak długo.- chciał, by jego słowa zabrzmiały jak najbardziej szczerze, więc przypieczętował je pocałunkiem pełnym miłości.
Offline
Jęknął cicho, kiedy poczuł jego dłoń między swoimi udami i rozszerzył je bardziej.
Tak, już nigdy więcej go nie pozwoli, by ich rozdzielono, choćby miał się zapierać pazurami, a kłami ryć ziemię. Nie chciał przez tego przechodzić raz jeszcze... dopiero wtedy zrozumiał czym są i jak smakują własne łzy, choć zawsze uważał, że nie można płakać jeżeli nie posiada się kanalików łzowych... a jednak wszystko jest możliwe.
Offline
Pieścił jego przyrodzenie wpatrując się w niego ,jego spojrzenie nie miało,żadnego wyrazu,bez krzty podniecenia. Dusił to w sobie albowiem był takim człowiekiem,musiał udawać.. ale z czasem robił to automatycznie,z brzękiem zsunął swoje spodnie.. a teraz.. jak to będzie? zrobią to i po wszystkim? znowu mnie zostawi? znowu będę masował tyłek od szukania go ? Kaer Morhen.. mogę tam wrócić jeżeli znowu coś się stanie.. mam plan awaryjny. Wszedł w niego powoli,westchnął tylko zaciskając palce na jego pośladkach
Ostatnio edytowany przez Eliot (2010-12-09 17:54:41)
Offline
Jęknął głośniej, kiedy poczuł go w sobie, odruchowo wypiął się bardziej i spuścił głowę, zasłaniając twarz welonem srebrzystych włosów.
Wiedźmin i demon. Byli jak ogień i woda, tylko które z nich było którym żywiołem? Nie potrafił tego określić, woda gasiła ogień, ogień doprowadzał, że woda parowała. Prawie nigdy nie widział głębszych uczuć w jego wyrazie twarzy, ale nie miał mu tego za złe, znał szkolenie na wiedźmina w Kaer Morhen, ukrywanie uczuć było u nich automatyczne. Wiedział jednak, że chłopak żywi do niego takie same uczucie jak on do niego, wystarczały mu jego gesty i słowa.
Offline
Powtarzał sobie w myślach: Kaer Morhen.. nie bądź uczuciowy.. nie wiąż się z nikim.
Na te wspomnienia zaciskał oczy przyśpieszając swoje ruchy.
Uczono go wszystkiego ale nie rozumiał dla czego nie uczono go od dziecka uczuć,co było w nich takiego złego?
Ale wiedział,że sprzeciw nic tu nie da,wodził po nim chłodnym wzrokiem poruszając się coraz mocniej i energiczniej.,
Offline
Jęczał cicho czując jak się w nim porusza, jak na jego profesje potrafił był naprawdę delikatny. Kiedyś było to dla niego zaskoczeniem, uważał, że ręce wiedźminów są stworzone do walki a nie do pędzla czy gry na pianinie. Jednak przy tym chłopaku zaskoczenia były chyba na porządku dziennym.
Chłodne lub obojętne spojrzenie towarzyszyła jednak zawsze, bez względu na wykonywaną czynność. Walka, Rozmowa... seks- wyraz twarzy zawsze ten sam. Nigdy jednak nie mówił na ten temat nic, zawsze prawie na wszystko prędzej czy później się godził, zawsze ulegał jego urokowi, wszystko dlatego, że był gotów poświęcić dla niego wszystko, nawet własne życie.
Jednak zawsze miał w sercu okruch nadziei, że kiedyś uda mu się zobaczyć jakieś uczucie w jego oczach, choć jego przebłysk. Przecież na pewno je posiadał, był jedynie doskonale wyszkolony w ich ukrywaniu.
Offline
Wzdychał,w pewnym momencie wydał z siebie cichy jęk a jego oczy błysnęły z podniecenia,zaciskał dość mocno swoje palce na jego udach.Wchodził w niego coraz głębiej.
Bał się pokazać mu jaki jest, ich kodeks zabraniał tego jak i wielu innych rzeczy. Ale lubił łamać zasady.
Ale też bycie zimnym szczylem jakoś przypasowało mu albo to proste przyzwyczajenie. Nie umiał być czuły a empatyczny na pewno nie był. Nie brakowało mu rozsądku ale brakowało poczucia spełnienia.. był tak idealny i tak samoistnie nie pełny..
Nie był wiedźminem,takim jak każdy . Był inny,pozostawił sobie krztę samego siebie
Ostatnio edytowany przez Eliot (2010-12-09 19:04:24)
Offline
Jęknął głośniej, odrzucając głowę do tyłu, wzburzając tym ruchem chmurę swoich włosów.
Pozostawała jeszcze jedna sprawa związane z profesją Eliota, wiedźmiński kodeks... dobrze wiedział, że coś takiego nie istnieje, a każdy wiedźmin wymyślił go tylko dlatego, by ułatwić sobie życie. Np niepisany kodeks mówił, że nie wolno zabijać smoków, gdyż są na wyginięciu, prawda jednak leżała zupełnie gdzie indziej. Smoki to potężne stworzenie o przeraźliwie ogromnej mocy, które jak sroki miały zamiłowanie do błyskotek, ale nie groziły one ludziom, zwykle ich nie atakowały a swoje skarbce uzupełniali często na polach bitew, bądź w opuszczonych zamkach, gdzie ludzie pozostawiali swoje kosztowności np w trakcie ucieczki podczas oblężenia. Do tego dochodziły magiczne właściwości smoczych łusek, pazurów, kłów czy różnych organów oraz ceny jakie można było za nie dostać na rynku. I wtedy ludzie wynajmowali wiedźminów, by móc się wzbogacić. Po prostu czysta ludzka chciwość i nic poza tym. Tak więc właśnie dlatego wymyślono kodeks, by chronić przed takimi sytuacjami, bo zadaniem wiedźmina była ochrona ludzkiego (jakże marnego) życia, a nie dbanie o ich bogactwa. Owszem byli i tacy wiedźmini, którzy brali jakąkolwiek robotę byleby tylko zarobić i zdaniem demona wcale nie różnili się oni od pazernych ludzi, a Eliot na pewno do takich wiedźminów nie należał.
Offline
Sapał cężko,Uderzał w jego prostatę aż w końcu doszedł przedwcześnie ,ale jednak,opadł na jego plecy. NAdal poryszał się w nim chcąc dać mu spełnienie.
Był inny niż wiedźmini,był artystą,wiedział czego chce,jak już coś robił to z czystego serca,miłości.. Uwielbiał sztukę,a statystyczny Wiedźmin miał w głowie tylko pieniądze,gołe baby i wszystko inne.Może z racji swojego wieku myślał w ten sposób ale po prostu nie chciał być taki sam,chciał być sobą.. Mimo,że niektóre szczeóły różniły go od wiedźminów jego rangi,oni byli rośli i okaleczeni a on? miał gładką skórę bez skaz ,był drobny ale bardzo silny.Znał wiele zaklęć.. i zwykle to on był takim wyróżnieniem i hańbą.. jak to zwykli go określać
Offline