Wirtual Monster Yaoi

- Jam se jest wiedźinek, uokrutna bestyjka, w snach wiżu djabełki - wyrecytował, powiedzenie, które kiedyś usłyszał, naśladując doskonale czeski akcent.

Zręcznie unikał jego ciosów śmiejąc się wesoło.
- skarbie, złość piękności szkodzi.

- Hihihi, misiaczku nie złość się tak. Chociaż nie powiem wyglądasz teraz uroczo jeszcze bardziej niż zwykle. - zaświergotał słodkim głosem, niemalże dziewczęcym.

Zwinnie uniknął kolejnego zamachnięcia mieczem i nagle go przytulił, uśmiechając się ciepło.

- Przecież wiesz, że lubię się z Tobą droczyć. Za bardzo bierzesz to wszystko na poważnie.

- Powinieneś czasem bardziej się rozluźnić.- Tulił go do siebie czule. - To jak wracamy do szkoły?

Nagle bez wcześniejszego uprzedzenia wziął go na ręce, odbił się od ziemi i wzbił w powietrze.
- Tak będzie szybciej- wyjaśnił.

- Najwyższa pora, żebyś się przyzwyczaił. Nie martw się, trzymam Cię mocno i nie puszczę.

Lecieli tuż nad wierzchołkami drzew a w oddali widać było szkołę. Napawał się tą chwilą, chcąc by trwała wiecznie. To było takie... romantyczne. Był już późny wieczór i słońce już dawno zaszło, jednak księżyc jeszcze nie wszedł.