...
Prawie wbiegł do pokoju i grzmotnął torbą z ubraniami o ziemię. Po chwili krytycznym wzrokiem rozejrzał się po pomieszczeniu. Westchnął. Nijak pasowały do niego pastelowo-zielone kolory ścian i jasnoniebieskie meble. Chociaż mimo wszystko było tam przytulnie. Duże okno, naprzeciw niego jasnym, słonecznym blaskiem oświetlało całe pomieszczenie. Po prawej stronie stała duża, dwudrzwiowa, drewniana i zapewne bardzo droga szafa. Stanowczo zbyt duża, na kilka jego ubrań. Dalej stało biurko, o niezliczonej ilości półeczek, na którym postawił swojego laptopa. Natomiast po jego prawej stronie było jedynie łóżko. Biała pościel wyglądała na bardzo wygodną, tak że od razu zachciało mu się drzemki, ale niestety miał jak na razie zbyt dużo na głowie, by móc sobie na to pozwolić. Nagle pod stopami poczuł coś miękkiego. Zdziwiony spojrzał w dół i zobaczył... swój wymarzony biały, perski dywan! Szczęśliwy, jak dziecko, kucnął i zanurzył w nim ręce. Już po chwili leżał na nim skulony uśmiechając się delikatnie. Teraz nie przejmował się niczym. Zasnął.
Offline
Gdy tylko wyszedł ze swojego gabinetu, przeszedł w całkiem krótkim czasie całą Akademie aż w końcu do Internatu dotarł. Marudząc coś jeszcze niezadowolony pod nosem, wczłapał się na trzecie piętro po czym na korytarzu zatrzymał. Odetchnął z ulgą, że miał już to całe chodzenie w górę za sobą. Będzie musiał poprosić o wybudowanie tutaj jakieś windy. No nic. Wygładził jeszcze ubranie, poprawił cylinder i po pomieszczeniu rozejrzał.
-Które to drzwi?
Mruknął sam do siebie po karku się drapiąc. Bo może i kamery na korytarzu były, ale jakoś nie patrzył, które drzwi zostały zajęte przez nieznanego mu mężczyznę. Wzruszył bezradnie ramionami po czym zaczął powoli sprawdzać każde drzwi, które były. Oczywiście pierw zapukał by dopiero w końcu otworzyć. I na szczęście w końcu trafił na odpowiednie. Z początku sądził, że to co leży na ziemi to po prostu brak posprzątania, ale to by było dziwne jeśli tylko jeden pokój by taki został. Po cichu wszedł do pomieszczenia z grzeczności zamykając za sobą drzwi. Stanął nad mężczyzną, mrużąc przy tym powieki. Oparł dłonie na biodrach po czym chrząknął całkiem głośno. A co.. nie ma spania.
Offline
Wymamrotał coś tylko pod nosem i machnął ręką, przewracając się na drugi bok. Było mu zbyt wygodnie, żeby tak łatwo dać się obudzić, z resztą... miał taki cudowny sen. Był sam, na pięknej, słoneczniej łące i mógł zrobić absolutnie wszystko, pomińmy fakt, że nie chciało mu się nic.
Offline
Kotowaty westchnął ciężko, kręcąc tylko z politowaniem głową na boki. No fajnie, jaki leniwy przedstawiciel jednej z ras. Wywrócił jeszcze nieznacznie oczyma po czym czubkiem ogona dźgnął mężczyznę w polik. Może to podziała a jak nie to najwyżej użyje środków dźwiękowych, siłowych czy jakie tam mu jeszcze do głowy przyjdą w chwili obecnej.
Offline
Szybko chwycił ogon mężczyzny i wtulił się w niego z uśmiechem. To "coś" było tak przyjemnie miękkie i cieplutkie, ale za to bardzo dziwnie... futrzaste. Mimo wszystko postanowił nie przejmować się tym i spał dalej wtulając się w ogol dyrektora.
Offline
-He!?
Brunet zamrugał zdziwiony, strosząc przy tym futro na ogonie. Takiego zagrania się nie spodziewał. To miało go obudzić a nie posłużyć mu jako.. przytulankę czy coś. Dlatego też po chwili takiego, zszokowanego stania, kocur brwi zmarszczył. Po czym ostrożnie ukucną i dźgnął mężczyznę tym razem palcem w polik.
-Oi.. obudź się!
Offline
Jęknął cicho i otworzył oczy. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zobaczył pochylającego się nad nim mężczyznę, a co dopiero, kiedy zorientował się, że wtula się w jego... ogon.
- K-kim pan je-est? - zapytał otwierając szeroko oczy.
Offline
Westchnął ciężko, kręcąc tylko głową na boki. Jak świetnie. Czyli widać, że mężczyzna przez sen robił sporo rzeczy nieświadomie. No nic.
-Jakby nie patrzeć, Dyrektor tego miejsca.
Przechylił głowę w bok, mrużąc przy tym nieznacznie powieki. Takie przyzwyczajenie jako kota. Chwycił jeszcze swój ogon, po czym wyciągnął go z objęć mężczyzny.
Offline
- Oh - skwitował. - Idiota, kretyn, debil... - wywarczał na siebie w myślach.
Rozejrzał się po pokoju, drapiąc w tył głowy.
- Ja tutaj miałem fizyki uczyć - stwierdził odkrywczo i odwrócił wzrok, czerwieniąc się lekko, na myśl, że jeszcze przed chwilą miział się z ogonem swojego szefa.
Offline
-Rzeczywiście 'Och'.
Westchnął bezradnie opierając dłonie na biodrach. I już spokojniej wygładził futro na ogonie, po czym nim nieznacznie machnął na bok.
-Czyli jesteś pierwszym nauczycielem? .. Świetnie!
Klasnął w dłonie z zadowoleniem. No cóż w końcu było się z czego cieszyć. Pierwszy nauczyciel, czyli nie było jeszcze tak źle. A już się obawiał, że będzie prowadził pustą szkołę, no nic.
-A mogę jeszcze wiedzieć jak się nazywasz?
I tutaj znów spojrzał na mężczyznę unosząc jedną brew ku górze.
Offline
- Ushiba - odpowiedział szybko. - Jun Ushiba - dodał.
Pomyślał chwilę nad wcześniejszymi słowami dyrektora.
- Pierwszym...? Czyli jesteśmy tu sami? - zapytał z niedowierzaniem.
Offline
-Ushiba.. ciekawe.
Postukał palcem wskazującym przez chwilę w brodę po czym przestał, ponownie spoglądając na nauczyciela. I przechyli po raz ąty głowę w bok, przymrużając powieki. Sami? .. No tak. Nikogo prócz nich tutaj jeszcze nie było.
-Jeśli mam być szczery, to tak. Jesteśmy sami.
Offline
- Świetnie - westchnął.
Niezbyt uśmiechało mu się gnić samemu, w pustej szkole, sam na sam z dyrektorem. Pomimo swojego lenistwa był bardzo towarzyską istotą i stanowczo nie lubił zasypiać samemu, w kompletniej ciszy. Do tego wbrew wszelkim opiniom o demonach bał się ciemności.
Offline
Zmrużył jeszcze bardziej powieki, mało zadowolony faktem, że to słowo super wcale tak radośnie nie brzmiało. Że niby kocur nie był dobrym towarzystwem!? Pch! Skrzyżował dłonie na wysokości torsu, po czym prychając coś pod nosem, machnął nerwowo ogonem.
-Tylko nie zaśliń dywanu jak będziesz następnym razem spał.
Offline
Spojrzał na mężczyznę zdziwiony, czyżby się na niego obraził...? Zachichotał cicho.
- Jeśli będzie trzeba to mogę go wyprać - powiedział już poważniejszym tonem.
Offline
Kotowaty wywrócił oczyma, unosząc z dumą głowę. Po czym odwrócił się na pięcie krocząc w stronę drzwi wyjściowych. No cóż, skoro już poznał nowego nauczyciela to raczej sensu nie widział by przeszkadzać mu w dalszej.. drzemce.
-Śpi się na łóżku. Ach.. i na przyszłość staraj się nie obmacywać.. mojego ogona.
To mruknął już nieco ciszej. No tak, ogon to jedna z kocich ero stref, więc jego zbyt długie dotykania raczej nie kończyło się rozmową. Dlatego wolał go trzymać z dala od czyiś rąk.
-Nawet jeśli robisz to przez sen..
Miałknął jeszcze cicho, po czym nacisnął klamkę z zamiarem otworzenia drzwi.
Offline
Zaczerwienił się lekko, odwracając wzrok.
- Niby skąd ja mam wiedzieć, co robię przez sen - warknął. - Następnym razem trzymaj ogon przy sobie - dodał, mrużąc lekko oczy.
Offline
-Nie mam pojęcia.
Wzruszył ramionami, po czym uniósł w niezadowoleniu brwi. On miał trzymać ogon przy sobie? Pch! Też coś. On tutaj był ofiarą! Dlatego też momentalnie się odwrócił podchodząc do mężczyzny. I opuszczając uszy do tyłu ukucnął przed nim, tak po prostu przechylając się w jego stronę.
-Mój ogon został brutalnie przez Ciebie chwycony.
Offline
Wstał szybko, patrząc na kotołaka z góry, wkurzył się, bo to przecież nie jego wina, że ten kocur nie potrafi zapanować nad swoimi członkami!
- Trzeba było się z nim do mnie nie zbliżać - warknął.
No i jego ogon nie musiał być w końcu taki miękki i cieplutki...
Offline
-Jakoś obudzić Cię musiałem.
Westchnął ciężko, już spokojnie wstając. I właśnie wtedy nadeszła go pewna myśli, w końcu jak się ze swoim pracownikiem podroczy to chyba nic się nie stanie.
-No chyba, że wolałeś bym zrobił to w inny sposób. Na przykład Cię rozebrał, wsadził język do ucha, polizał albo coś w ten deseń.
Wzruszył niby to nieprzejęty ramionami, po czym podejrzliwie na nauczyciela zerknął. Oczywiście złośliwego uśmieszku na jego twarzy nie zabrakło.
Offline
Spojrzał na mężczyznę zdziwiony, lecz po chwili uśmiechnął się, nieco kpiąco.
- W sumie, czemu by nie - mruknął. - Byłoby znacznie milej...
Offline
-Hm? No dobrze więc następnym razem użyje jednej z tych metod.
To powiedziawszy skinął jeszcze głową na potwierdzenie. No cóż, jemu to różnicy nie robiła jak budził innych, byle by mu tu za często nie spali. Z resztą skoro nauczycielowi taki sposób nie przeszkadzał, to proszę bardzo. Z zadowoleniem mógł to robić za każdym razem. Uniósł jeszcze uszy ponownie na baczność po czym znów do drzwi podszedł.
Offline
Westchnął. I tak nie brał tego wszystkiego na poważnie. Ponownie rozwalił się na dywanie, w celu ucięcia sobie kolejnej drzemki - w końcu i tak nie miał nic ciekawszego do roboty. Był zbyt leniwy na uprzykszanie życia obrażalskiemu dyrektorkowi, na to jeszcze przyjdzie czas. Uśmeichnął się lekko do swoich myśli.
Offline
-Mówiłem, że od spania jest łóżko.
Westchnął ciężko, przed wyjściem jeszcze odwracając się w stronę mężczyzny. No nic widać to i tak nie podziała, więc sensu nie było by jakoś dalej mu to wypominać. Niech śpi na tym dywanie.. puki może.
-Ale mniejsza..
Pokręcił jeszcze głową na boki by już w milczeniu wyjść z jego pokoju. No nic, musiał wprowadzić tego pracownika w końcu do akt, by jako tak mógł być tutaj jako nauczyciel. Przynajmniej imię i nazwisko znał. Czyli tak źle nie było, później podpyta o resztę.
[zt]
Offline
Po przemyśleniu wszystkich "za" i "przeciw" uznał jednak, że będzie łaził za kocurem. A, co mu tam, raz na parę lat może porobić za przylepę. Wstał i przetarł oczy przydługim rękawem swojej bluzy, po czym ziewnął głęboko i poczłapał za dyrektorem do drzwi.
[zt]
Ostatnio edytowany przez Kitish (2010-07-09 12:31:09)
Offline