...
Subaru Hisamatsu.
*korytarze, gabinet*
Dochodziło południe. Szkoła została właśnie ukończona a dekoratorzy jak i reszta robotników wręczyli czarnowłosemu mężczyźnie wszystkie potrzebne rzeczy. Papiery, klucze, przepustki i tym podobne sprawy. Pożegnawszy się z nimi odetchnął z ulgą. W końcu było gotowe. Energicznym krokiem ruszył w stronę swojego nowego gabinetu, który całkiem szybciutko znalazł. Z triumfalnym uśmiechem otworzył drzwi prowadzące w ciemność.' W pokoju panował półmrok, tak jak uwielbiał Subaru. Ciemno fioletowe ściany, na których widniało kilka namalowanych wizerunków owego dyrektora. Na szczęście nieźle na nich wyszedł, więc narzekać nie miał na co. Sufit natomiast podchodził pod czarny, co świetnie pasowało do tak mrocznego wystroju. Do tego kilka może nieco przerażających dodatków. Jakieś świece stojące na niewielkiej komódce, kilka obrazów wiszących na ścianach no i nie zapominajmy o jednej samotnej roślince stojącej na parapecie. Była to Nepeta Cataria, potocznie zwana także Kocimiętką. Ten zapach po prostu go uspokajał.' Okna zasłonięte do połowy żaluzjami nie pozwalały promieniom słonecznym wedrzeć się do środka na nieproszoną wysokość. Jedynie odrobina światła lądowała na podłodze zostawiając na niej oświetlony skrawek. Tylko niewielka lampka stojąca na biurku oświetlała to miejsce tak jak chciał tego właściciel.' Kocur zatarł dłonie podchodząc do obrotowego fotela, na którym od razu usiadł, mrucząc rozkosznie.
-Wygodne.
Rzekł sam do siebie, obracając się na nim kilka razy. Teraz gdy wszystko było gotowe, wystarczyło tylko poczekać na pracowników oraz uczniów. Ciekawe czy to miejsce ożyję.
===
Minęło jednak kilka godzin a kotowaty jak na razie nie widział żadnych pracowników a tym bardziej uczniów. Dlatego też westchnął ciężko, zaczesując grzywkę do tyły po czym jeszcze cylinder na głowie poprawił. I dopiero teraz kątem oka zerknął na monitor. Zmrużył powieki widząc iż ktoś mu nieznany szedł przez korytarz. Jak dobrze, że w szkole były kamery. Pomyślał i machnął nieznacznie ogonem. Opierając dłonie na blacie biurka wstał, wychodząc z gabinetu. W końcu musiał się przekonać kto przyszedł.
[zt]
Offline
Z ciężkim westchnięciem powrócił do gabinetu, gdzie od razu poczłapał do krzesła, na którym wygodnie się rozsiadł. No nic.. takie chodzeniem z jednego budynku do drugiego i potem jeszcze latanie po schodach było męczące. I to strasznie. Nawet jeśli był kotem i do takiego przemieszczania się, był przyzwyczajony to, to nie zmieniało faktu, że tego nie lubił. Z resztą dzisiaj jakoś ogólnie był zmęczony.
-Jakie to irytujące.
Odrzekł do samego siebie, zabierając jakieś papiery z pod biurka, po czym kilka kolumn wypełnił i odłożył je gdzieś na bok, dla późniejszego uzupełniania.
Offline
Zapukał cicho, po czym z wielkim wyszczerzem wparował do pomieszczenia.
- Bry - powiedział uśmiechając się uroczo, po czym usiadł na podłodze i wpatrywał się w dyrektora.
W zamyśleniu stwierdził, że większą część swojego życia spędził właśnie na podłodze.
Offline
Skierował leniwe spojrzenie na nauczyciela.. po czym zamrugał nieco zdziwiony. A przecież ten kładł się ostatnio do kolejnej drzemki. Nie spodziewał się, że go tutaj.. "odwiedzi".
-A Ty nie na swoim dywanie?
Przechylił nieznacznie głowę w bok, mrużąc przy tym powieki. Jednak w końcu już z normalnym wyrazem twarzy położył wcześniej wypełniany dokument na biurku po przeciwnej stronie od siebie. Założywszy jeszcze nogę na nogę skinieniem głowy wskazał krzesło.
-Usiądź i uzupełnij to.
Offline
Posłusznie usiadł na wskazanym mu krześle i zaczął tępo wpatrywać się w kartę. Skrzywił się na widok za bardzo, jak dla niego szczegółowych pytań.
- Może jeszcze zapytacie mnie o długość penisa? - syknął i wziął się za uzupełnianie dokumentu.
Offline
-Hm, skoro jesteś tak chętny to możesz mi to zdradzić.
Złączył ze sobą dłonie, śmiejąc się pod nosem. No nic to było po prostu zabawne. W sumie.. takie dane mógłby wprowadzić do dokumentów, wtedy miał by pewność do kogo powinien się dostawiać, a kogo omijać szerokim łukiem.
-Ja nie pogardzę takimi informacjami.
Jego uszy drgnęły wyczekujący jakby jednak na prawdę był zainteresowany ową odpowiedzią.
Offline
- Raczej nie, jeszcze byś się przestraszył - zachichotał, patrząc na mężczyznę dziwnie.
Po chwili odchylił się na krześle, trzymając długopis między zębami.
Offline
-Nie musisz się o mnie martwić, kochanie.
Zaśmiał się. Bo to tak brzmiało jakby żona mówiła do męża, martwiąc się, że ten coś sobie zrobi. W końcu kocur we wszystkim umiał znaleźć dziwne sytuacje, dwuznaczne słowa i tym podobne.
Offline
Z hukiem dwie nogi jego krzesła opadły z powrotem na podłogę.
- Jakie znowu kochanie? - zapytał, mrużąc oczy. - O ile mi wiadomo parą nie jesteśmy - dodał, zaciskając palce na brzegach biurka.
Offline
-Ale mówisz tak jakbyś się o mnie martwił.
Wzruszył ramionami, przybierając jakże niewinny uśmieszek na twarzy. Nawet uszy opuścił na boki by dodać temu większej realności. I jeszcze ogonem spokojnie na bok poruszył, mrucząc cicho pod nosem. Bo właśnie teraz zapach Kocimiętki stojącej na parapecie do niego doleciał. Przez co kociouchy przymrużył w zadowoleniu powieki.
Offline
Uśmiechnął się lekko i oparł rękami o biurko, zbliżając się do kotołaka.
- Z natury o nikogo się nie martwię - mruknął.
Offline
-Yhm, ale widać o mnie jednak martwisz.
I to stwierdziwszy, z zadowolonym uśmiechem powieki uchylił. Jedną dłoń położył na blacie biurka by spokojnie w przód się przechylić i drugą złapać w dwa palce podbródek nauczyciela. Przejechał jeszcze kciukiem po jego dolnej wardze. I pod biurkiem, niby to przypadkiem, czubkiem ogona przejechał po kroczu mężczyzny, delikatnie je naciskając. Zdecydowanie był zboczonym kocurem.
Offline
Zaskoczony nagłym... czymś w wykonaniu mężczyzny otworzył szeroko oczy i troszkę nazbyt energicznie cofnął się na krzesło, które przewróciło się do tyłu, a sam Jun przekoziołkował przez całe pomieszczenie i runął z głośnym jękiem wprost na ścianę.
- To był podstępny zamach na moje życie... - jęknął kiedy udało mu się opanować mroczki przed oczami.
Offline
Kocur zasłonił usta dłonią by nie wydobył się z nich jakiś śmiech, jednak mimo tego ta czynność wcale mu w tym nie pomogła. Bo zaraz roześmiał się, przez tą całą sytuację. Zamach? Ależ oczywiście, że nie po prostu miał ochotę na zabawę, w końcu był niedopieszczonym kotkiem. I zaraz wstał z krzesła wolnym krokiem podchodząc do nauczyciela, którego podbródek ogonem ujął.
-Och przesadzasz.
Offline
- A właśnie, że nie - burknął odwracając głowę w bok. - Nie maca się z zaskoczenia nowo poznanych ludzi - dodał patrząc na mężczyznę spod grzywki.
Był szczerze oburzony faktem, że ten kocur miał jeszcze czelność śmiać się z niego, kiedy przed chwilą tak bezczelnie naruszył jego prywatność.
Offline
-Jesteśmy przecież dorośli, nie ma co się wstydzić dotykania nieznajomych osób.
Uśmiechnął się w nader uroczy sposób, jak to tylko on potrafił, by zaraz ukucnąć przy nauczycielu i czubkiem swojego chrapowatego jęzora przejechać po jego wargach. A i w czynach swoich dodatków się nie ograniczał, bo zaraz ten miluchno puchaty ogon wkradł się pod spodnie jak i bieliznę mężczyzny, zaciskając się na jego członku. Zabawa się rozkręcała.
Offline
Głośno wciągnął powietrze, otwierając szeroko oczy. Na coś takiego z pewnością nie był przygotowany.
- Prze-e-staań... - jęknął cicho, starając się odsunąć od napalonego kocura.
Offline
Mrrow~! To było na prawde interesujące zjawisko. Dlatego też zaraz na jego ustach pojawił się lubieżny uśmieszek, by spokojnie mógł się oblizać z premedytacją. A co. A o przestawaniu nawet nie miał zamiaru myśleć, bo po co? Jemu się ta zabawa całkiem podobała.
-Przyjemne uczucie nieprawdaż~?
Offline
- Prze-e-staań... - powtórzył jedynie, zamykając oczy.
Oddychał coraz szybciej. Nie chciał nawet myśleć o tym, że bycie molestowanym przez czyjś ogon może być przyjemne. A jednak, ku jego osobistemu zgorszeniu było...
Offline
To jedno słowo tak strasznie do niego nie pasowało. No bo niby po jaką cholerę miał przestawać skoro uczucie było milutkie a i sam fakt wykonywanej właśnie czynności przyjemny. Wszystko jednak było na to by kontynuować rozpoczętą zabawę. I oczywiście kocur z tego korzystał, a co.
-Miow, ale dlaczego mam przestać? ..
Przechylił głowę w bok, by zaraz tym swoim jęzorem przejechać po szyi i linii szczęki nauczyciela. No i rzecz jasna w końcu do ucha dotrzeć, które przygryzł a nawet w nie czubek języka wsunął. A ogon jak obciągał wcześniej, tak robił to dalej. Nie jego wina, że to futrzaste coś czasami własny rozum miało.
Offline
- Bo nie-e chcęę... - jęknął wbijając plecy w ścianę.
Jego oddech stawał się coraz głośniejszy, a serce waliło w piersi niczym młot, prawie krzycząc "Bierz mnie!". Jedynie mózg cały czas twardo pozostawał przeciwny i twierdził, że to co robią jest niewłąściwe. Tymczasem Jun, zaciskając ręce w pięści starał się odepchnąć dyrektora.
Offline
-Hm? Nie chcesz?
Uniósł nieznacznie brwi do góry, na chwilę zaprzestając jakich kol wiek ruchów. Jednak zaraz uśmiechnął się zadowolony, ponawiając zabawę. Z tym wyjątkiem, że teraz jedną ze swoich dłoni wsuną pod koszulkę nauczyciela docierając do jego sutków, która zaraz nieco zacisnął a nawet w takim brutalnym aczkolwiek delikatnym geście pociągnąć. A ogon znudzony swoją obecną zabawą nacisnął jeszcze na czubek męskości mężczyzny, by zaraz przesunąć się nieco na rejowy pośladków i tak leciutko futerkiem musnąć jego odbyt.
-A Twoje ciało jednak mówi co innego.
Zaśmiał się drugą dłoń wpychając w jego spodnie by teraz ręką skopiować wcześniejsze poczynania ogona.
Offline
- Ja... zaraz... - pisnął i odchylając mocno głowę w tył doszedł, otwierając szeroko oczy i jęcząc głośno.
Teraz dysząc ciężko, starał się dojść do siebie.
Offline
-Miow? ..
Przechylił głowę w bok czując na swojej dłoni jakąś ciepłą maź. I zaraz ją wyciągnął spoglądając na ubrudzoną rękę. No nic pożywne mleczko się kłania, dlatego też z perwersyjnym uśmiechem zlizał jak to na grzecznego kocurka przystało, to co zostało mu podarowane. Chociaż ogona na razie zabierać nie zamierzał.
-Interesujące.
Offline
- N-niby co...? - syknął cicho mrużąc bojowo oczy. - I zabierz ten ogon - dodał.
Offline