...
Zarechotał. Skoro mu mało..
obracał się wokół własnej osi z niezawodną szybkością,w jego kierunku puścił małe aczkolwiek silne tornado.pobiegł w jego kierunku i na raz rzucając w niego igłami z lodu.
Offline
Zatoczył ręką i roztoczył nad sobą barierę ochronną, od której niegroźne, aczkolwiek zadające bolesne ukłucia igiełki lodu odbiły się. Zdjął barierę, złożył dłoń w pieczęć nieco inną niż wiedźmińskie i wypuścił na niego chmurę oślepiającej mgły i zaraz wleciał w nią z olbrzymią prędkością, złożył dłoń w kolejną pieczęć, podobny do znaku Igni i dmuchnął w wiedźmina gorącym, niemalże wulkanicznym powietrzem.
Offline
Syknął,oberwał igłami,rozciął sobie skórę na ramionach. Uderzył z hukiem drzewo.jęknął z bólu.
Było coś nie tak z jego błędnikiem.
wykonał pieczęć i uchronił się przed uderzniem,szczerze miał dość,i było to widać,czuł znów ucisk w głowie. Wstał i zachwiał się lekko,stanął prostu.
Wykonał pieczęć,unieruchomił go.pod nogami demona rozpostarły się ruchome piaski.
Offline
Gdyby nie znał tej pieczęci, możliwe że nie dałby rady się uchronić, jednak od razu rozpoznał ten układ palców, w końcu sam go tego nauczył użył lewitacji. Unosił się teraz kilak centymetrów nad ziemią.
Przyglądał się z uwagą wiedźminowi, coś było stanowczo nie tak w jego ruchach. Przecież po tak krótkim czasie nie mógł być już wyczerpany, a pozwolił sobie na rozcięcie skóry i uderzenie o drzewo. Owszem, może i zdołał się uchronić przed drugim uderzeniem, ale czy mu się zdawało czy on zachwiał się chwilowo? Jeśli chodzi o ciosy, to nie wykonał nic bardziej skomplikowanego co wchodziło w skład podstawowych ćwiczeń w Kaer Morhen. A on i tak był o wiele bardziej doświadczony.
- Wszystko w porządku? - zapytał z niepokojem.- Nie wyglądasz najlepiej.
Offline
Błądził dłonią po szyi..
Cholera.. zgubiłem!
zaczął łazić na czworaka po ziemi i szukał wisiorka,był skłonny do płaczu. Jak mógł go zgubić?!
Po dłuższej chwili odetchnął z ulgą i założył wisiorek na szyję. Wstał z ziemi i otrzepał kolana.Teraz był zdolny do walki,wzbił się w górę wykonując podwójny piruet,rzucał w jego kierunku płomieniami. Otoczył jego nogi lodem i zaczął wbijać bardziej w ziemię ,z drugiej strony miażdżył go skałami,jego oczy pobłyskiwały. Był pewny że tej kombinacji nie znał.
Offline
Mimo tego iż był przygotowany na wszystko to tego nie znał. Ten wiedźmin znów go zaskoczył. Przed płomieniami obronił się, ale nie zdołał uniknąć lodu i jedyne co teraz mógł zrobić to tylko osłonić twarz przed bolesnymi uderzeniami skałami. Jako demon jego ochrona na ból była niezwykle silna, zapewne zwykli śmiertelnicy darli by się w takim momencie jak zarzynane prosięta, ale i tak bolało, tym bardziej, że nie miał na sobie ochronnego płaszcza. Nie pisnął jednak ani razu.
Offline
- Po moim trupie!
Był zbyt dumny na to żeby się poddać, nawet jeśli to był tylko trening. Jednak pomimo jego słów im bardziej jego próby uwolnienia się spełzały na niczym. Prosić, żeby go uwolnił? Nie ma mowy, nie poniży się. Nagle zaczął się śmiać.
- Wiesz co? Czuję się jakbym grał rolę główną w jakimś hentaiu. Dobra, gdzie ta ukryta kamera?
Offline
Parsknął śmiechem,powędrował do niego i pocałował go w usta.
-oj pchełko. Tym razem nie wygrałeś..
przygryzł jego wargę i zamruczał.
- hentaiu mówisz? a co.. jakieś pnącze cię tam dyma z tyłu?
tu już nie wytrzymał i zaczął się śmiać.
Offline
Polizał go zachęcająco po uchu.
-Podobało ale byłeś za brutalny,3 dni siedzieć nie umiałem a co dopiero biegać.Poza tym,skąd wiesz jak mi było? Ale.. I tak cię kocham.
Powiedział to chyba po raz pierwszy w życiu. Drgnął gdy się zorientował ,że to zrobił.
Ostatnio edytowany przez Eliot (2010-12-12 22:14:11)
Offline
- Oj przesadzasz, aż tak brutalny wcale nie byłem. To był po prostu Twój pierwszy raz, a on zawsze boli.
Spojrzał na niego z zaskoczeniem, słysząc ostatnie słowa.
- Eliot, Ty aby na pewno dobrze się czujesz? Nigdy wcześniej tego nie mówiłeś.
Offline
-Tak,za mocno uderzyłem się w głowę, przepraszam.
Prubował utrzymać poważny wyraz twarzy, chrząknął.
Jak zwykle był uważany za bezdusznego brutala,ale sam w sobie był romantykiem,uwielbiał pocałunki i przytulanie. Taki zawsze był. Ale nie chciał by widziano go takim,zawsze uważany za pijackiego wiedźmina,za zakałe nie dostosowującą sie do zasad. Wolał być taki,tak było wygodniej.
Offline
Nigdy wcześniej nie widział wiedźmina w takim nastroju. To go zaniepokoiło. Nie wiedział co się z nim działo. Czy wydarzyło się coś w tym czasie kiedy go nie było? Usiadł obok chłopaka i objął go ramieniem
- Eli-kun co się stało?- w jego głosie dało się wyczuć troskę.
Offline